piątek, 24 sierpnia 2012

Trzy

- Co ? - zapytała Julie z niedowierzaniem
- No po prostu, przepraszam - powiedział po czym skierował się do wyjścia
- Nie kochany, teraz to ty poczekaj. Co ? Znudziłam ci się ? A może masz problem, bo nie dałam ci dupy ?
- Nie Julie, ja jestem ..
- No ? Co jesteś ?
- Julie.. Jestem gejem.
- Błagam, powtórz, bo chyba się przesłyszałam
- Nie karz mi tego powtarzać. Tak wyszło. Dopiero to odkryłem, można tak powiedzieć.
- Czyli byłam tylko eksperymentem ? 
- Jul ..
- Nic nie mów. Po prostu wyjdź.
Jedynie tyle usłyszałam z ich rozmowy. Potem już tylko płacz. 
                                    
  ***                                              

- Julieee , wstawaj - krzyknęłam jej nad głową. 
- Co chcesz ? - odpowiedziała
- No jak to co ? Za godzinę zajęcia, po zajęciach casting.
- Nigdzie nie idę.
- Jak tam sobie chcesz, tylko nie płacz mi potem, jak zawalisz rok.
- Wszystko się wali- jęknęła, ale posłusznie wstała. 
- Będę u ciebie za 10 minut i masz być gotowa- ostrzegłam i zeszłam na dół przygotować śniadanie. Jako, że nie byłam wyśmienitą kucharką, postanowiłam zjeść dzisiaj pożywne płatki z mlekiem. Nasypałam do dwóch misek czekoladowe kuleczki, zalałam je mlekiem i położyłam na stole. Sama zaś usiadłam i zaczęłam jeść. Po 10 minutach dołączyła do mnie Julie, gotowa. 
- No wreszcie jesteś- powiedziałam i wskazałam jej miejsce naprzeciwko mnie. 
Spojrzała na mnie spode łba.
- Nie jestem głodna.
- Oczywiście, że nie. Też bym nie była, gdyby się okazało, że chodziłam z gejem. A teraz nie marudź i jedz.
- Nie rozumiesz!- wkurzyła się.
- Czego nie rozumiem? Josh był gejem, wykorzystał cię. Ale to nie koniec świata. Znajdziesz sobie kogoś bardziej odpowiedzialnego i wszystko wróci do normy. Zobaczysz.
- Tak, oczywiście! Bo ty masz chłopaka i jest dobrze, co nie!?
- Julie nie o to mi chodziło...
- To o co?! Odkąd jesteś z nim ciągle na siebie warczymy. Nie widzisz tego!? Jego towarzystwo źle na ciebie działa! Nie masz dla mnie czasu, opuściłaś się w nauce. Co jest z tobą?
Nie odpowiedziałam. 
W milczeniu wstałam od stołu i biorąc po drodze torbę, wyszłam z domu. Nie poszłam do szkoły. Skierowałam się w stronę parku. Tam mogłam spokojnie pomyśleć. Czy Julie ma rację?-pytałam samą siebie. To prawda oceny mam słabsze niż na początku roku, ale też nauczyciele wymagania mają inne. Nikt nie może sądzić, że przez całe życie będę miała same piątki. Każdy uczy się na błędach. Każdy ma potknięcia. Ale czy to o to chodzi? Może Julie naprawdę ma rację? Prawda jest taka, że dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo się zmieniłam od przyjazdu tutaj. Kiedyś spokojna, nieśmiała. Teraz pewna siebie, poważna, szalona. Na rzut oka te zmiany mogą być nie widoczne, ale jak poświęci się im więcej czasu to wyraźnie je widać. 
Zaczęłam się gubić w tym wszystkim. Chciałam, aby Londyn był miejscem gdzie zapomnę, a nie gdzie zaczną się nowe problemy. Jednak patrząc na to wszystko, to jednego i drugiego nie da się powstrzymać. Wspomnienia zostaną. Zblakną z czasem, ale nadal będą siedzieć w zakamarkach pamięci czekając na odpowiednią chwilę, aby się pokazać. Problemy są zawsze i wszędzie. Miejsce czy czas tego nie zmienią. 
Zrezygnowana ruszyłam w stronę szkoły. Na szczęście dziś nie padało, więc droga do szkoły minęła szybciej niż zazwyczaj. Nie obyło się jednak od awantury, gdy przyszłam 10 minut po dzwonku. Pierwsza lekcja była oczywiście z panem Walle'rem. Choć Jack zapewniał mnie, że ma na niego "sposób", jednak dotąd mi go nie ujawnił, mówiąc, że prawdziwy koszmar dopiero się zacznie.
- Przepraszam za spóźnienie- powiedziałam dysząc.
- Kogo my tu mamy- odezwał się profesor tym swoim chrapliwym tonem- Zostanie pani po lekcjach. 
- Dziś nie mogę- powiedziałam automatycznie. Od razu tego pożałowałam.
- Nie możesz powiadasz? Przez cały tydzień będziesz zostawała po lekcjach. Nie martw się, w szkole jest pełno ciekawych rzeczy, które ktoś musi wykonać. A teraz siadaj. Dzisiaj o 19 u mnie.
No tu super- pomyślałam- Julie mnie zabije.
Usiadłam w ławce obok Jack'a i wyjęłam zeszyty. Szybko przepisałam temat lekcji, aby nie miał jak się do mnie doczepić. Jedyną rzeczą, którą się nauczyłam na jego lekcjach to to, aby zawsze i wszędzie być przygotowanym. Czasem słyszy się w szkole opowieści, że Wallter spytał dziewczynę z ostatniej lekcji, jak tamta była na zakupach. Oczywiście nie potrafiła odpowiedzieć na zadane pytanie, więc ją oblał. Przez niego musiała chodzić do szkoły w wakacje. Masakra.
- Lily- szepnął Jack- Łap- rzucił w moją stronę karteczkę. 
Odruchowo ją złapałam i schowałam pod ławkę, aby po chwili wyjąć i ja przeczytać. Najpierw sprawdziłam, czy nauczyciel nie patrzy. Nie jarało mnie spędzenie 2 tygodni w kozie. 
"Czemu się spóźniłaś?"- głosił napis na kartce. Odpisałam.
"Miałam ważne sprawy do załatwienia- szybko sprawdziłam co robi Wallter i podałam mu kartkę.
"Jarałaś?"
"Odbiło ci? Wiesz, że nie palę".
"Nie miałem na myśli jointów".
"Tylko?"
"Nie ważne... zrywamy się dzisiaj?"
"Nie mogę"
"Boże, czemu!?"
Przez chwilę zastanawiałam się, czy mu nie powiedzieć o kłótni z Julie, ale szybko zmieniłam zdanie. Jego to nie interesowało. Odpisałam mu zatem.
"Dzisiaj nie dam rady".
"Jutro?"
"Zobaczę".
"Obiecujesz ?".
Westchnęłam. Wiedziałam, że się nie wymigam, więc napisałam.
"Obiecuję".

- Julie- krzyknęłam, widząc znajomą czuprynę. Dziewczyna odwróciła się. Szybko do niej podbiegłam- Chciałam pogadać. Daj mi 5 minut.
- Tylko szybko- mruknęła. 
- Zaczekaj, nie tutaj- pociągnęłam ją w stronę drzwi na taras. 
- No więc?- powiedziała niecierpliwie.
- No więc..- zaczęłam- Chciałam cię przeprosić. Miałaś rację, zachowywałam się okropnie. Nie zauważyłabym tego, gdyby nie ty. Byłam oczarowana Jack'iem. Wydawał mi się świetnym chłopakiem. Jednak dopiero teraz zrozumiałam, że pod ładną pokrywą, czai się beznadziejny chłopak. Nie wiedziałam o tym, dopóki mi tego nie uświadomiłaś. Przepraszam cię. Musiałaś znosić moje fochy przez te ostatnie miesiące. Byłam okropną przyjaciółką i nie zdawałam sobie z tego sprawy. Przepraszam- powtórzyłam.
Czekam na reakcję z jej strony. 
Julie patrzyła na mnie przez chwilę. Podeszła do mnie i mnie przytuliła. Wiedziałam już, że między nami wszystko jest ok.
- Nie przepraszaj. To nie twoja wina. Mnie też dzisiaj poniosło.
- Ciebie dziś, a mnie przez ostatnie miesiące - przypomniałam.
- Już dobrze- pogłaskała mnie po głowie, tak jak zawsze, gdy było mi smutno.
- Idziesz dzisiaj na casting?- zapytałam po chwili.
- Chciałaś chyba powiedzieć idziemy. Tak.
- Nie mogę.
- Co? Czemu?
- Spóźniałam się i rozdrażniłam Wallter'a- tyle wystarczało. Julie w mig pojęła o co chodzi.
- Ten facet cię nienawidzi- stwierdziła ze smutkiem.
- No co ty? Wiem to już od dawna.
- Nie preferuję takiego rozwiązania... ale chyba nie mamy wyboru. Dzisiaj nie pójdziesz do kozy.
- Jak to?
- Będziesz musiała uciec.

Lekcje minęły szybko. Nim się spostrzegłam stałyśmy przed studiem i czekałyśmy na ten zespół.. jak mu było? Łan direkszyn? Jakoś tak. 
- Po kolei, nie pchać się! - wołał jakiś facet- Dziewczęta spokojnie! Każdy będzie miał szansę.
- Wiesz w ogóle na czym polega ten casting?- zapytałam Julie.
- Nie wiem. Zobaczymy. Mam nadzieję, że coś łatwego, bo nie chce występować przed tymi wszystkimi ludźmi.
- No, ja też- mruknęłam pod nosem. Zostało tylko czekać. 
Kolejka przesuwała się strasznie wolno. Za nim nadeszła nasza kolej minęła już godzina. Do "sali" weszłyśmy z 8 innymi dziewczynami. Na środku był wybieg jak dla modelek, a przed nim 5 krzeseł na których siedział boysband. 
- Witajcie!- odezwał się jeden z nich- Nie krępujcie się, podejdźcie bliżej- przesunęłyśmy się parę kroków do przodu- Nazywam się Harry, a to jest Louis, Liam, Niall i Zayn- wskazywał po kolei na chłopaków- Najpierw powiem was co będziecie miały zrobić, a później będziecie zadawać pytania, okay?- wszystkie zgodnie przytaknęłyśmy-Najpierw każda z was powie nam, jak się nazywa, ile ma lat, skąd pochodzi i takie pierdoły. Później powiecie czemu chciałybyście wystąpić w naszym teledysku do "Up All Night", a następnie pokażecie nam się od tej "2" strony. Wszystko jest jasne?
- Co?- szepnęłam do Julie, gdy chłopak skończył mówić- Wiedziałaś, że będziemy paradować jak modelki ?
- Nie- odpowiedziała- skąd miałam to wiedzieć ?
- Ja się na to nie piszę- powiedziałam do niej.
- No co ty. Będzie fajnie. Chodź.
- Więc- ponowił chłopak uciszając nas- jeśli wszystko jest jasne, to może rozpoczniemy? Kto chciałby wystąpić jako pierwszy?- na ochotnika zgłosiła się dziewczyna w wieku 19 lat. Miała śliczne blond włosy, niebieskie oczy i przyjazny uśmiech. Ubrana była jak prawdziwa modelka. W przewiewną sukienkę i buty na koturnie. Patrząc na nią zdałam sobie sprawę, jak mizernie wyglądam.
- Nazywam się Jassmine, mam 19 lat. Od urodzenia mieszkam w Londynie. Pasjonuję się modą. Od najmłodszych lat biorę udział w różnych sesjach zdjęciowych.
- Dlaczego chciałabyś zostać "dziewczyną z teledysku"?- zapytał drugi chłopak, szatyn.
- Ponieważ uwielbiam tą piosenkę i z niecierpliwością czekam na jej teledysk, w którym chciałabym wystąpić. Uważam, że jestem świetną kandydatką.
Chłopcy zadawali jeszcze kilka pytań, a później kazali jej się "poruszać". Wątpliwości już nie było. Była stworzona do chodzenia po wybiegu i biegania półnago.
Następne osoby, był mniej lub bardziej urodziwe od Jassmine. Każda jednak zdawała sobie sprawę z własnych atutów w przeciwieństwie do mnie. Przedostatnią osobą była Julie, która wypadła wspaniale. Następnie byłam ja. Cała zestresowana weszłam na wybieg i stanęłam twarzą w twarz z piątką chłopaków.
- Jak się nazywasz?- zapytał chłopak wyglądający jak Justin Bieber.
- Lilianna Prince.
- I..?
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić to co sobie wcześniej ułożyłam w głowie.
- Od około pół roku mieszkam w Lodynie, wcześniej mieszkałam w Polsce. Gram na pianinie, gitarze, perkusji. Lubię czasem porysować. Uwielbiam Justina Biebera. 
- Dlaczego chciałabyś wystąpić w naszym teledysku?- zapytał mulat.
W przeciwieństwie do Julie, nie potrafiłam kłamać. Więc zdałam się na prawdę.
- Prawda jest taka, że nigdy nie słyszałam waszej piosenki. Może kiedyś mi się obiła o uszy, ale nie słuchałam jej z własnej woli. Nigdy także za wami nie przepadałam. Moja przyjaciółka zaproponowała mi, abyśmy poszły na wasz casting, zgodziłam się. Nie wiedziałam jeszcze wtedy na czym on polega. Jak pewnie sami zauważyliście, nie jestem żadną pięknością, w przeciwieństwie do tych dziewczyn. Nie radzę sobie z kłamaniem więc uznałam, że bez sensu się wysilać- dodałam, kończąc mój monolog. 
Wtedy gdy tak na nich patrzyłam zrobiło mi się głupio. Lepiej było nic nie mówić niż powiedzieć całą prawdę. Zawsze mi ojciec powtarzał "Najpierw 100 razy pomyśl nim coś powiesz". Powinnam się go posłuchać. 
- To może nam zaprezentujesz siebie?- zapytał chłopak w loczkach, po otrzęsieniu się z lekkiego szoku.
- Co mam dokładnie zrobić?- zapytałam.
- Nigdy nie byłaś na wybiegu prawda?- Bingo.
- Tak- przyznałam. Chłopak westchnął i w skrócie powiedział mi co mam zrobić. Szybko wykonałam jego polecenie i zeszłam z wybiegu. Później każda z nas podeszła do nich i podała swoje dane osobowe. Zaczekałam wraz z Julie, aż kolejka dziewczyn się zmniejszy i dopiero wtedy do nich podeszłyśmy. 
- Świetny show- powiedział mulat uśmiechając się do mnie szeroko.
- Dzięki- mruknęłam i wpisałam swoje dane.
- Andy- wrzasnął jeden z chłopaków. Ochroniarz pojawił się w drzwiach- Odwołaj resztę, wybraliśmy.
- Dobra- odkrzyknął Andy i zniknął za drzwiami.
- Maskara- szepnęłam do Julie.
- Co?
- Wszystko, cały ten występ. Mogłabym tu nie przychodzić.
- No co ty, nie było tak źle- powiedziała i wpisała ostatnią rzecz. Podałyśmy chłopakom i ruszyłyśmy do wyjścia. Na zewnątrz nadal stało mnóstwo fanek, które przez ten czas czekały na swoją kolej. Teraz jednak dowiedziały się od ochroniarza, że ich marzenia się nie spełnią i nie wezmą udziału w castingu. 
- Współczuje im- powiedziałam cicho.
- No ja też. Tyle tu stały na nic.
- Jak myślisz kogo wybrali?
- Nie wiem. Było tych ładnych dziewczyn tyle, że sama bym nie wiedziała którą wybrać.
- Prawda.
Przez całą drogę nie mogłam się skupić na niczym innym niż na tym castingu. Chcąc nie chcąc chciałam w nim wystąpić. Fajnie by było pokazać się przed całym światem. Ale wiadomo - nie miałam szans. Po dotarciu do domu, byłam tak zmęczona, że przebrałam się i położyłam spać. "Jutro się wykąpie"- pomyślałam.


Następnego dnia nie poszłam do szkoły. Tak jak obiecałam Jackowi, poszłam z nim i z resztą do klubu, w którym pracował wujek jednego z chłopaków. Po wejściu od razu każdy udał się po coś do picia. Oprócz mnie. Nie miałam zamiaru pić, ani też z nimi tu być, ale musiałam. Dałam słowo. 
- Lily no chodź- powiedział Jack, widząc że nie idę z resztą.
- Nie dzięki, nie chce pić.
Prychnął.
- Ale z ciebie dziecko.
Wzruszyłam ramionami.
- Może jak jestem takie dziecko, to sobie już pójdę- ruszyłam w stronę drzwi.
- Zaczekaj- krzyknął i po chwili stał koło mnie- Nie o to mi chodziło. 
- To o co? To, że nie mam ochoty na wódkę nie znaczy, że jestem dzieckiem zrozumiano?- warknęłam i usiadłam przy jednym ze stołów. 
- Dobra, dobra- mruknął pod nosem i poszedł po drinkach.
- Nie w sosie co?- zagadnął Josh, siadając koło mnie.
- A co ci do tego? 
- Chcesz pogadać?
- Nie mam o czym z tobą gadać.
- A może jednak?
- Nie odwalisz się?- udał, że się zastanawia.
- Nie. Nie dopóki mi nie powiesz o co chodzi.
- O nic. Jack się nie chce odwalić.
- Uh, rozumiem.
- Nie, nic nie rozumiesz.
- Przyjaźni się z Jackiem od dziecka, znam go trochę lepiej niż ty- powiedział.
- Czyli wie, że jesteś gejem?- zapytałam od niechcenia. 
Odchrząknął.
- Skąd to wiesz?
- Słyszałam.
- Julie ci powiedziała prawda?
- Nie musiała. Słyszałam waszą rozmowę. Była eksperymentem prawda?- specjalnie użyłam tego określenia.
- To nie tak. Naprawdę mi się podobała, ale nic do niej nie czułem. Była ładna i to tyle. Dopiero jak poznałem Davida, to dopiero zrozumiałem, że dziewczyny mnie nie kręcą. Umiem powiedzieć czy jest ładna czy też nie, ale nic więcej. Nie czuję nic. 
- Rozumiem- powiedziałam powoli- Ale to nie zmienia faktu, że ją okłamałeś. Byłeś z nią, chodź wiedziałeś, że nic do niej nie czujesz. Dałeś jej nadzieję, którą później odebrałeś.
- Wtedy jeszcze nie wiedziałem tego. Myślałem, że jak ją bliżej poznam, to się w niej zakocham. Nie stało się tak jednak. To nie moja wina.
- Może- powiedziałam i opuściłam klub.


***
Przez całą drogę do domu zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Josh. Może dopiero z czasem poznaje się, że kocha się tą samą płeć? A co jeśli ja też taka jestem? Te pytania ciągle wracały. Nie potrafiłam sobie na nie odpowiedzieć. Nigdy rzecz jasna nie miałam problemu z zaakceptowaniem takiej miłości. Miłość to miłość. Nie ważny wiek, nie ważna płeć. Ważne jest to co się do tej 2 osoby czuję. 
Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam jak weszłam do domu. Kurtę i buty zostawiłam w przedpokoju. Pierwsze kroki skierowałam do kuchni. W kuchni stały 2 najmniej spodziewane osoby: Julie i ciocia Magda.
- Hej, co wy tutaj robicie?- zapytałam od niechcenia. Podeszłam do lodówki i wzięłam sobie sok pomarańczowy. Nalałam sobie do szklanki i resztę schowałam.
- Gdzie byłaś?- zapytała Julie
- Jak to gdzie? W szkole- odpowiedziałam.
- Nie kłam- warknęła Julie- Nie byłaś w szkole. 
- A skąd taka pewność?
- Dyrektor do mnie dzwonił- odezwała się Ciocia, przerywając naszą kłótnie.
- Fajnie- burknęłam.
- Lily co się z tobą dzieję? Nigdy nie uciekałaś ze szkoły, ba nigdy nie opuszczałaś lekcji.
- Źle się czułam- skłamałam.
- I gdzie byłaś?
- U lekarza- wiedziałam, że prędzej czy później, kłamstwo wyjdzie na jaw.
- Jesteś pewna? Mogę zadzwonić i się spytać- westchnęłam.
- Dobra, nie byłam u lekarza. Poszłam z Jackiem.
- Kim jest Jack?- ciocia spojrzała to na mnie to na Julie.
- Kolegą- powiedziałam szybko.
- Chłopakiem Lily- poprawiła Julie.
- Boże!- krzyknęłam wściekła- Co z tego, że jest moim chłopakiem? Mam prawo mieć chłopaka do cholery!
- Lily uspokój się- powiedziała spokojnie Ciocia- Oczywiście, że możesz mieć. Nikt nie mówi, że nie. Ale proszę cię, żebyś już więcej nie wagarowała dobrze? 
- Okay- mruknęłam, chcą aby ta rozmowa dobiegła końca.
- Dobrze. Julie pilnuj jej- spojrzała na zegarek- Ja muszę lecieć, mam zmianę w szpitalu- skierowała się do wyjścia- A zapomniałabym- dodała- Masz być dziś o 17 u niejakiego Walltera.

Czy już mówiłam wam, jak bardzo nienawidzę, tego faceta? Szorowanie szkolnych toalet? To jest KARA za 10 minut spóźnienia!? Po tygodniu różnych tego rodzaju rzeczy, człowiek staje się potulny jak baranek. Uwierzcie, nigdy nie byłam bardziej zmęczona, niż po wyszorowanie 8 toalet, przepisaniu starych dokumentów, posprzątanie 6 biur, pokoju nauczycielskiego, wymycie wszystkich klas- tablice, podlanie kwiatków, wymycie ławek (codziennie przez tydzień ). Kazał mi nawet pomalować jedno z pomieszczeń, które już od dawna nie jest używane! 
Po męczarniach zgotowanych przez Wallter'a, nawet weekend wydawał się męczący. W sobotę wstałam o 14 i od razu zaczęłam sprzątać pokój w którym już był i tak za duży bałagan. Książki ułożyłam, ubrania ładnie złożone leżały w garderobie, buty podobnie. Reszta albo do śmieci, albo do półek. Około 16 skończyłam. Padnięta położyłam się na łóżku i po raz pierwszy od tygodnia sprawdziłam TT i facebooka. Na facebooku oprócz paru set lajków na stronie, zbytnio się nie zmieniło. Na Twitterze zaś przybyło mi trochę followersów. Co najdziwniejsze followali mnie również wszyscy z One Direction. Miałam także parę wiadomości. Większość od "fanów" słuchających moich coverów. Żadnej, której powinnam poświęcić więcej uwagi.
- Lily, chodź tutaj- wrzasnęła Julie. Czym prędzej pobiegłam do jej pokoju, zastanawiając się co takiego się mogło stać- Patrz- pokazała mi laptopa i wiadomość od @onedirection: " Z wielką uprzejmością informujemy, że została pani wybrana, aby wystąpić w naszym teledysku. Pozdrawiamy Zespół 1D." Na dole była data, miejsce i takie duperele dotyczące teledysku.
- Gratuluje- powiedziałam- Dostałaś się- uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ty sprawdziłaś?- zapytała
- Tak. Żadnej wiadomości od One Direction. Nic dziwnego, zrobiłam z siebie pośmiewisko. Za to ty wypadłaś świetnie- dodałam.
- Przykro mi- szepnęła.
- Nic się nie stało- powiedziałam. Kliknęłam jeszcze raz na wiadomość i spojrzałam na datę- Jutro są pierwsze zdjęcia. Chodź trzeba się przygotować.
- Nie idę.
- Co?
- Nie chce tam występować bez ciebie.
- Nie przesadzaj. Pójdę tam z tobą. Będę twoją makijażystką- uśmiechnęłam się, tym razem prawdziwie. 
Pokręciła głową.
- Nie idę.
- Nie marudź! Masz szansę zabłysnąć! Nie marnuj szansy, tylko dlatego, że ja się nie dostałam!
- Jak ty byś postąpiła na moim miejscu?- zapytała po chwili.
Mruknęłam coś niezrozumiałego. Oczywiście, też bym nie poszłam. Na tym polega przyjaźń.
- No więc?- ponagliła.
- Poszłabym- skłamałam. Miałam nadzieję, że zdołam ją tym przekonać.
- Kłamiesz- powiedziała bez zastanowienia- Nie umiesz kłamać i ja to wiem.
- Dobra, może bym nie poszła. Ale to jest twoja szansa!- próbowałam ją przekonać. Bez powodzenia- Chcesz się poddać?
- Nie przesadzaj! Zobaczysz będą inne castingi.
- Będą i co z tego? Nie wiadomo, czy się dostaniemy. Nie marnuj szansy. Jeśli nie chcesz iść tam dla siebie to idź dla mnie, proszę!
- Nie.
- Proooooooooooooszę.
- Lily daj mi spokój- mruknęła.
- Nie, dopóki się nie zgodzisz. 
- Nie zgodzę się! Więc, daj mi spokój.
Patrzyłam na nią wściekła. Czemu ona chce zmarnować tą szansę? Głupek jeden. 
- Jesteś głupia wiesz?- powiedziałam.
- A ty uparta. Nie idę.
- Przynajmniej chodź, zobaczymy jak to będzie- widząc, że chce zaprotestować dodałam- Nie musisz występować. Po prostu... zobaczymy jak to wygląda. A może ci się spodoba.
Westchnęła.
- Dobra, niech ci będzie- mruknęła.
- Super!- krzyknęłam- Chodź idziemy na zakupy.

Przeczytaj!
Hej.
Coraz częściej zastanawiam się nad jedną rzeczą. Czy ludzie dają obserwatorów, tylko po to aby dać, czy dlatego, że czytają? Czy klikają "Czytam", tylko, żeby kliknąć? 
Ten rozdział pisałam przez parę dni. Codziennie siedziałam, przez parę godzin, aby był dobry. Abyście chcieli go czytać. Jeśli nie chcecie czytać tego bloga, to okay. Ale powiedzcie to, a nie że my wysilamy się, aby był jak najlepszy, aby go wstawić wtedy kiedy ma być. Teraz jest jeszcze trudniej. My nie zawsze mamy "wenę", nie zawsze czas. A wy to olewacie, krótko mówiąc. Przeczytacie i koniec. Nie jest nam łatwo. Piszemy nie 1 tylko 2 blogi. To tego dochodzą rzeczy inne, takie jaka rodzina, przyjaciele. Zrozumcie, nie jest to dla nas łatwe. 
Więc pytam się. Czyta to ktoś? Chcecie, aby był TEN blog, bardziej DRASTYCZNY, ROMANTYCZNY? Czy kij cholera? ;p 
Każdy pomysł się liczy. Co chcecie, aby się pojawiło?
Będzie Larry. Będzie, jeśli chcecie, aby blog, nadal był.
Zastanówcie się.
Komentarze naprawdę dużo znaczą.
Do następnego xX
@Prince_Lilianna

7 komentarzy:

  1. W koncu nowy rozdział. Strasznie na niego czekałam.Super jest. Trochę się na początku pogubiłam bo szczerze zapomniałam o czym to było. Ale jest suuuuper.
    Zapraszam do mnie http://zaczarowana-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam ten sam problem co czytelniczka wyżej, ale szybko załapałam :D Rozdział mi się podoba, chociaż według mnie czegoś mu brakuje. Macie talent dziewczyny i przyjemnie czyta się wasze opowiadanie. Robicie mało błędów, znacznie mniej niż na początku, dlatego czyta się coraz lepiej. Czekam na następny :) @justfuckshit

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też dosyć szybko załapałam o co chodzi :D Jest super! Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle jest Zarąbisty!<3 - przepraszam za określenie , ale inaczej go nazwać nie mogę, przepraszam - Dużo się w nim dzieję, i to mi się bardzo podoba. Blogów takich jak ten nie jest wiele , przynajmniej ja nie znam takich w których wszystko byłoby okay. Rozumiem przez to że nie ma wielu literówek błędów itp, dużo się dzieje akcje są naprawdę ciekawe . Szkoda tylko że nie dostała się do tego teledysku , ale po za tym jest Super < 33 Kocham was dziewczyny !< 3 Gdybyś mogła proszę informuj mnie o rozdziałach na TT @DSysiaa wiem że są problemy ze znalezieniem mnie także tutaj masz link https://twitter.com/DSysiaa . No i tak jak już mówiłam Rozdział jest świetny .Z Niecierpliwością czekam na Następny rozdział <3 + Zapraszam do mnie na bloga http://lusieek.blogspot.com/ . Proszę jeśli rozdział Wam się spodoba bądź nie , to napiszcie w komentarzu co myślicie o nim . To dla mnie ważne : ) ~~ Pozdrawiam Syśś~~

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdziały masz zajebiste :* ja go czytam i będę czytać. ja też prowadzę swojego bloga : http://yearwithyou.blogspot.com/
    i wiem jak to jest.. ale jeśli chcesz więcej komentarzy to daj żeby anonimowi też mogli komentować. bo jestem przekonana, że też oni czytają i chcieliby dodać komentarz ale nie mogą bo nie mają konta.
    ~ Kaśka Directioner

    OdpowiedzUsuń